O EXO teraz głośno, więc i my podzielimy się naszą opinią o albumie EXODUS. Każda z nas zajęła się zrecenzowaniem innej wersji językowej.


Album jest dobry. Nawet bardzo. Po pierwszym przesłuchaniu nawet stwierdziłam, że genialny i śmiało mogę się trzymać tego zdania dalej. Jednak, jak na każdym albumie, tak i na tym znajdują się piosenki, które mogłabym odtwarzać non stop, ale są też takie, które słyszałam góra trzy razy i jakoś wybitnie mnie nie ciągnie do ich ponownego przesłuchania.

Call Me Baby zdecydowanie zasłużyło na miano mojej ulubionej. Nawet mojej mamie się podoba, a mój 4-letni siostrzeniec tylko w kółko powtarza „ciocia, włącz Kaia” (a jak już włączę to ma niesamowity fun, pokazując mi na ekranie, gdzie jest Kai. Prawda jest taka, że tylko jego kojarzy). Piosenka jest chwytliwa, tekst osobiście też mi przypadł do gustu. Kocham refren! Jednak moim ulubionym momentem zostanie partia rapu Chanyeola oraz „Baby baby baby say my name” tuż przed nią. Damski głos również dodał tej piosence swego rodzaju… Uroku? Można to tak nazwać. W innych piosenkach też pojawia się damski głos, co moim zdaniem było bardzo dobrym posunięciem.

Ale chwila! Zapomniałam chyba o najważniejszym, o przewodniej myśli, która towarzyszyła mi przez cały czas słuchania tego albumu, a mianowicie… KIM JONGIN AKA KAI ŚPIEWA. Jako jego fanka numer 1 (sorry), byłam w dość sporym szoku. Zawsze powtarzałam, że on fałszuje. Aż tu nagle ktoś mu wcisnął mikrofon i kazał śpiewać… I to chyba więcej linijek, niż ustawa przewidziała. Ale byłam… ZACHWYCONA. Może przemawia przeze mnie fangirling over EXO’s Kai, ale nic na to nie poradzę. Mój UB śpiewa i dobrze mu to wychodzi! A skoro już o Kim Jonginie mowa, to warto wspomnieć o jego partiach w Transformer. Ta piosenka jest na mojej prywatnej liście na równi z Call Me Baby, a są momenty, kiedy szala przechyla się na jej stronę. Chanyeol i Kai przeszli samych siebie i mogę śmiało przyznać, że ta piosenka jest podniecająca. Oj tak! You slow down, then you speed up… Tak. Wolę się więcej nie rozwodzić na jej temat, bo źle by się to skończyło, więc po prostu przejdę do następnej.

Może trochę nie po kolei, ale kolejną z serii tych „do słuchania w kółko” jest zdecydowanie Playboy. Pierwsza myśl? Piosenka erotyczna… Nowy gatunek. Druga myśl? Od razu słychać, że Jonghyun z SHINee maczał w tym palce! Jednak po przeczytaniu tłumaczenia tekstu trochę się zawiodłam. Nie żeby tekst był zły, czy słaby, nic w tym rodzaju. Po prostu moja wyobraźnia spodziewała się czegoś innego i sama do końca nie umiem określić, czego. Ale piosenka i tak jest cudowna (tak, partie Kaia szczególnie, ten jęk na początku!).

Jeśli chodzi o piosenkę tytułową, EXODUS… Na kolana mnie nie powaliła. Jest bardzo dobra, wpada w ucho i też dość często ją odtwarzam… Ale na mojej liście znajduje się gdzieś w drugiej jej połowie. Warte wspomnienia są partie Chanyeola. Cieszę się, że w końcu dostał na tym albumie więcej partii śpiewanych, bo jest w tym cholernie dobry! Aż ciary przechodzą…

A skoro już o rozdzielaniu partii mowa… Szkoda mi Sehuna. Ma ich bardzo mało, w What if nie ma żadnej. Jest to dość niesprawiedliwe. Nie żądam, żeby od razu miał tyle partii, co Chanyeol albo od razu Baekhyun, ale też nie może to wyglądać tak, że dostaje jedną krótką linijkę, albo wcale. Sehunnie zdecydowanie na tym albumie jest poszkodowany.

Jeśli już wspomniałam o What if, to muszę przyznać, że bardzo ją lubię. Tekst bardzo mi się spodobał, może nawet mnie… urzekł, z przyczyn prywatnych. Wokale też są dobre, melodia… No wszystko! Może dla kogoś jest zbyt smętna albo smutna, ale ja takie piosenki lubię. Drugą wolną z tego albumu, którą zdecydowanie uwielbiam jest My Answer. Głos Baekhyuna przyprawia o dreszcze. Była to jedna z tych piosenek, które spodobały mi się od razu, przy pierwszym przesłuchaniu. Delikatny głos Suho cudownie współgra z Baekhyunem i D.O i wszystko jest… No po prostu śliczne!

Lady Luck z początku nie spodobała mi się w ogóle. Polubiłam ją przy drugim lub trzecim słuchaniu… A teraz należy do tych „często słuchanych”. Damskie jęki, bo inaczej tego określić nie można, gdzieś pomiędzy wersami, zdecydowanie ją… wzbogacają. I w tym przypadku Sehun miał więcej niż jedną linijkę! Brawo.

Przy pierwszym zetknięciu się z Beautiful… uznałam ją za okropną. Melodia w ogóle nie przypadła mi do gustu, nawet nie miałam siły dokładniej się w nią wsłuchiwać, męczyła mnie. Nadal za nią nie przepadam, uważam ją za najgorszą z całego albumu i kompletnie nie podoba mi się refren. Zwrotki są w porządku, ale refren mnie po prostu drażni. I, jak na złość, mój bias musiał dostać tyle linijek w piosence, której nie lubię. Gdzie ta sprawiedliwość…

Piosenką, o której nie wiem co myśleć, jest El Dorado. Jednego dnia mi się podoba, drugiego już nie tak bardzo. Jak dla mnie byłaby idealnym soundtrackiem do jakiegoś przygodowego filmu czy bajki, swoją drogą od razu kojarzy mi się z Drogą do El Dorado. Od razu widzę EXO na łodziach, płynących gdzieś na morzu, próbujących pokonać sztorm… Tak, tak to widzę. Piosenka jest bardzo dobra, ale należy do tych, które przesłuchałam góra 3 razy.

No i jest jeszcze Hurt… Na studyjne Hurt czekałam z niecierpliwością odkąd zobaczyłam na YouTube filmik z występu koncertowego. Słuchałam tego w kółko. Szczególnie zafascynowało mnie zestawienie wokalne na początku, D.O, Baekhyun, Chen… i Kai. No coś było nie tak, ale brzmiało dobrze! I to bardzo dobrze. Choreografia też była cudowna, że tak ujmę… Skrętomaciczna. Kiedy już w końcu wyszła płyta i dobrałam się do studyjnego Hurt… Oj tak. To było to, na co czekałam! Jest cudowna. Byłaby na drugim miejscu, gdyby nie Transformer. Chociaż, jeśli by uznać, że Call Me Baby i Transformer są na równi na pierwszym, to Hurt i Playboy mogą być razem na drugim.

Po przesłuchaniu całego albumu, a nawet obu, brakowało mi tylko jednego… Gdzie jest Promise? Było w marcu tak głośno na temat tej piosenki, jak członkowie EXO płakali, gdy ją śpiewali… A na albumie jej zabrakło. Ten drobny szczegół zdecydowanie mnie zawiódł, ale poza tym nadal uważam, że cała płyta jest cudowna, zarówno wersja koreańska, jak i chińska. Koreańska bardziej przypadła mi do gustu, może ze względu na to, że nie przepadam za językiem chińskim. Jednak czasami w wersjach koreańskich zdecydowanie brakuje wokalu Chena, który nie raz przyprawia o dreszcze. Czasem brakowało też reszty, Laya, Tao, Xiumina, ale… Nie można mieć wszystkiego, szczególnie przy dwóch różnych wersjach płyty. Ha!

K.


Od zawsze wolałam chińskie wersje piosenek EXO, ponieważ według mnie ten język brzmi bardziej melodyjnie. EXODUS zaskoczył mnie pozytywnie, a bałam się, że bez dwóch członków piosenki bardzo stracą na jakości. Pokochałam większość pozycji i wciąż jestem pod wrażeniem wokalu Jongdae, który po chińsku zwala mnie z nóg. W przypadku poprzednich albumów głos Laya był jedynym, którego nie rozpoznawałam. Tu jednak się wybił i jestem pod wrażeniem jego talentu. Tao i Xiumin sobie poradzili, choć partię rapu nie brzmią już tak samo, ale do tego niestety wszyscy musimy się przyzwyczaić.

Na początek, CALL ME BABY (叫我). Prawdę powiedziawszy, wolę tę piosenkę w wersji koreańskiej, głównie ze względu na początkową partię Kaia, która tutaj jest zastąpiona Tao. To po prostu nie jest to. Brakuje mi charyzmatycznego głosu Krisa, porównywalnego z talentem Chanyeola, i choć Tao z pomocą Xiumina w ogólnym rozrachunku nie poradzili sobie źle, to jednak nie jest to samo. Chińska wersja też wydaje mi się mniej dynamiczna, ale uważam, że Call Me Baby było dobrym wyborem na comeback.

Druga i ostatnia piosenka, którą wolę w wersji koreańskiej to TRANSFORMER (變形女). Z tego samego powodu - Tao nie udźwignął rapu. Nie brzmi to tak seksownie jak u EXO-K, gdzie jest trzech raperów, a EXO-M ma jednego, w porywach do półtora. To nie ich wina, ale ten Transformer nie robi na mnie żadnego wrażenie, w przeciwieństwie do koreańskiego.

Na What if... (兩個視線, 一個視線) nie zwróciłam większej uwagi, gdyż nie jest do końca w moim guście. Kolejna wolna, nastrojowa piosenka o miłości i samotności. Niemniej jednak refrenu mogłabym słuchać cały czas ze względu na moją miłość do chińskiego akcentu.

MY ANSWER (我的答案) za pierwszym razem przesłuchałam do połowy. I do tej pory nie udało mi się zrobić tego do końca. Za wolna, za smutna, zbyt dołująca. Ale chyba każda płyta musi mieć chociaż jedną taką piosenkę, która będzie się nadawała do słuchania po zerwaniu.

EXODUS (逃脱) podobał mi się od samego początku. Jest jedną z niewielu żywych piosenek na tym albumie. I jest piosenką tytułową, więc powinna go jakoś reprezentować. A żeby tak się stało, najlepszym pomysłem było powierzenie połowy tekstu Chenowi. Jego słodki głos w chińskim wydaniu i w dodatku w nieco ostrzejszej wersji (o ile można to tak nazwać) wystarczył, bym pokochała tę piosenkę. Poza tym, jako jedna z niewielu weszła mi do głowy tak, że nieświadomie śpiewałam ją pod nosem.

Nic po opublikowaniu tracklisty albumu nie ucieszyło mnie tak jak EL DORADO (黃金國). Czekałam na tę piosenkę od początku mojej przygody z EXO, mając do tej pory samą wersję instrumentalną, której mogłam słuchać bez przerwy. Nie ukrywam, że miałam z tego powodu duże oczekiwania. Piosenka jest inna, ale mnie nie zawiodła. Ma swój niepowtarzalny klimat, trochę tajemniczy jak samo El Dorado.

Kolejną pozycją na albumie jest PLAYBOY (壞男孩), skomponowany przez Jonghyuna (SHINee) i bardzo w klimacie samego Jonghyuna. Bardzo kojarzy mi się z Deja-Boo i Hallelujah. Tytuł za to skojarzył mi się z piosenką, którą napisał dla Taemina i Kaia (Pretty Boy), aczkolwiek oba tytuły sprawiają tak samo mylne wrażenie. Playboy jest smutną piosenką o rozłące dwóch serc, które nie mogą już ze sobą współgrać. Osobiście refren mnie urzekł, ale nie mogę przestać zwracać na manierę w głosach EXO, która jest charakterystyczna dla pozycji na solowym albumie Jonghyuna.

Zawsze się zastanawiałam jak EXO może cokolwiek zaśpiewać do takich linii melodycznych. Po odtworzeniu pathcode Xiumina kilkadziesiąt razy dla samej muzyki, nie mogłam się doczekać całej wersji piosenki. Najgorszy tekst jednak by nie zmienił mojego nastawienia do HURT (傷害). To chyba jedna z bardziej kontrowersyjnych piosenek, jako że w chińskiej wersji podobno został wykorzystany głos Krisa. Przesłuchałam ją wielokrotnie i szczerze trudno mi uwierzyć, by SM pozwoliło sobie na taki krok, jednak rap jest tu zdecydowanie za męski, by mógł pasować do Tao. Piosenkę kocham mimo wszystko, głównie za jej klimat.

LADY LUCK (流星雨) jest prawdopodobnie moją ulubioną piosenką z całego albumu. Po pierwszych sekundach bym się tego nie spodziewała i szczerze uważam, że partia Tao jest w niej trochę zbędna, lecz później całość się rozwija. W końcu coś mniej smutnego, tym razem o zauroczeniu dziewczyną, która wydaje się wyjątkową szczęściarą, pewnie między innymi dlatego, że mogła jęczeć w trakcie piosenki. Nie jest ona bardzo dynamiczna, ale moim skromnym zdaniem brzmi bardzo emocjonalnie, a struny głosowe Chena w takim wydaniu to wszystko o co mogę prosić.

Po raz pierwszy BEAUTIFUL (美) usłyszeć można było podczas solówki Suho na koncercie EXO kilka miesięcy temu. Nie trudno zgadnąć o czym będzie tekst - jest dość przewidywalny i niczym niewyróżniający, z resztą jak sama piosenka. Spokojna jak większość albumu i dość przeciętna. Nie przesłuchałam jej więcej niż trzy razy i na razie mnie do niej nie ciągnie.

A.